Kevin Magnussen został bardzo ostro skrytykowany przez szefa Saubera, Freda Vasseura, po niebezpiecznej sytuacji, do której doprowadził podczas GP Japonii.
Na początku wyścigu na Suzuce, Leclerc uderzył w tył bolidu Magnussena na prostej startowej przy bardzo dużej prędkości. Duńczyk, starając się obronić pozycję, bardzo późno zmienił tor jazdy, nie dając Monakijczykowi szans na uniknięcie kontaktu.W konsekwencji w aucie Kevina doszło do przebicia lewej tylnej opony, a Charles uszkodził przednie skrzydło. FIA uznała całą sytuację z incydent wyścigowy. Nikt w Sauberze nie był zadowolony z zaistniałych wydarzeń. Fred Vassueur nawoływał do zainteresowania się poczynaniami Duńczyka, a tuż po kolizji Leclerc uznał, że jego rywal jest głupi i zawsze będzie.
"Z mojego punktu widzenia to było oczywiste, ale nie podjęto żadnych działań. Byłem trochę zaskoczony. On jest zamieszany w każdą, dużą kraksę w tym roku. To nie ja wydaję wyroki, to rola FIA. To oni muszą podjąć decyzję. Ten ruch był cholernie niebezpieczny i pewnego dnia wyjdzie z tego ogromny wypadek. Jadąc ponad 320 km/h jest więcej, niż niebezpiecznie."
Szef Saubera żałował, że Charlec Leclerc ostatecznie nie ukończył wyścigu, ponieważ liczył na dobry rezultat swojego podopiecznego.
"Mieliśmy dobrą pierwszą część wyścigu, było dobre tempo. Podczas neutralizacji musieliśmy wykonać pit stop i zmienić przednie skrzydło. Spróbowaliśmy innej strategii, ale było po wszystkim. Szkoda, bo tempo było znów odpowiednie. To pierwszy raz Charlesa na Suzuce, nie było łatwo. Był 6. w Q1, ale musimy być w stanie złożyć wszystko razem. Między P7 a P17 jest ciasno, więc mały błąd spycha cię na koniec."
08.10.2018 14:27
0
Leclerc chcąc nie chcąc musi się uczyć. W przyszłym roku będzie częściej trafiał na Maxa mniej więcej w tych samych częściach toru. Nie będzie już Ericssonów, Gaslych czy Hartleyów (Gasly będzie, ale to nie ten format kierowcy by się nim szczególnie przejmować). Wtedy już nie będzie przelewek o czy mógł się przekonać jego przyszły zespołowy partner. Inna bajka, że można odnieść wrażenie, że MAG próbuje naśladować bezwzględny styl jazdy Holendra. Jednak na chwilę obecną można mówić jedynie o naśladownictwie.
08.10.2018 14:42
0
Brak kary mnie trochę zdziwił, zachowanie było chamskie i niebezpieczne przy bardzo dużej prędkości. Odrobinę mniej szczęścia i samochód Leclerca mógłby wystrzelić w powietrze.
08.10.2018 14:43
0
@1 Tylko jakoś Magnussen rzadziej wdaje się w poważniejsze kolizje, wbrew temu co mówi Vasseur, od Verstappena. Fart, czy może po prostu MAG ma świadomość, że nawet taka jazda musi mieć jakieś granice?
08.10.2018 14:49
0
powiedzmy sobie szczerze, magnusen to zwykły drogowy bandyta, to że jeździ w f1 jest niezrozumiałe, kiedyś kogoś zabije
08.10.2018 15:36
0
Ogólnie sędziowie w tym wyścigu byli do bani.
08.10.2018 15:49
0
Jak sędziowie łamią konstytucję , to co się dziwić...
08.10.2018 15:53
0
Sedziowie przez caly sezon sa do bani. 5s kary dawane tam gdzie nalezaloby dac przejazd przez aleje brak kar, tam gdzie sie nalezalo minimum 10s ani razu nie dali kary pauzowania wyscigu, a i takie sytuacje byly, ze taka kara bylaby uzasadniona Sedziowie to chyba jacys lewacy, z poprawnoscia polityczna zamiast mozgu.
08.10.2018 17:54
0
od 2013 sędziowie coś piją a od 2014 i te śmieszne kary po 5 sekund ... żenada
08.10.2018 19:30
0
MAG to po prostu kawał b..a i tyle. Na szczęście tym razem to on sobie załatwił wyścig w największym stopniu. Pokazał raz ALO w Q na Monzy jak się obchodzić z takimi typami jak MAG. Niemal każdy kierowca F1 uważa, że MAG to głup, więc chyba coś w tym jest. Nawet po internecie krąży dość śmieszny filmik f.ck Magnussen. @1 porównywanie MAG i VER jest nie trafne: - są na innym etapie kariery i mają inne priorytety, VER chce wyrobić sobie na przyszłość to, że jak ktoś chce go wyprzedzić to musi zaryzykować i na razie wydaje się to czasem głupie, ale jak ktoś będzie wchodził z zakręt razem z VER to na ułamek sekundy może się zawahać... i ten ułamek sekundy w F1 decyduje często o zwycięstwie i mistrzostwie świata - za kilka lat to VER będzie klasowym kierowcą F1 (może będzie dominował), a wtedy o MAG nikt nie będzie już pamiętał.
08.10.2018 21:37
0
Swoją drogą fajnie było by gdyby stawka składała się tylko z takich ?bandytów? Nie twierdze ze było by to dobre ale na pewno ciekawe. 20 startuje do mety dojeżdża z 10ciu Ale widowisko jak w Ben Hurze ;) Nie miałabym nic przeciwko Ostatnie lata to nuuuudy
08.10.2018 23:13
0
1. ds1976 W przyszłym roku Leclerc będzie lata świetlne przed Verstappenem. Max będzie się wtedy użerał z Magnussenem.
09.10.2018 09:03
0
@11 tysu, piszesz na biorąc pod uwagę silnik Hondy? Nie byłbym taki pewien. Od czasu współpracy z McLaren wykonali bezsprzecznie postęp, zarówno w kwestii mocy jak i niezawodności. Biorąc pod uwagę te dwie kwestie raczej nie powinni mieć nic gorszego "pod maską" niż w tym roku. Nadwozie będzie w całości zaprojektowane przez Neweya, więc...? W tym roku Verstappen walczył jak równy ze znacznie szybszymi Ferrari. Dlaczego miałoby się to zmienić w przyszłym roku? A Leclerc mimo, że bardzo zdolny będzie musiał jeszcze wypić dużo mleka by dorównać opluwanemu (niesłusznie) Vettelowi a co dopiero szalonemu Holendrowi :))
09.10.2018 13:07
0
@10 BUSZMEN twój nick mówi sam za Ciebie.......... oglądaj sobie champ car czy jak tam się to w USA nazywa, to taki WRESTLING na kółkach, powinieneś ogarnąć to wątpliwe widowisko swoim małym mózgiem. A swoją drogą to F1 pod wodzą Liberty Media czeka ten sam los ... kibice będą przychodzić nażreć się hamburgerów i pooglądać jak bolidy się rozwalają.
09.10.2018 14:01
0
@12. ds1976 Pierwszy sezon z Hondą to jest gwarantowany niewypał ;p
09.10.2018 14:21
0
@13 Sebo76, to o czym piszesz nazywa się IndyCar, prawdopodobnie Alonso tam przejdzie. Widowisko zdecydowanie lepsze niż F1 - nie ma nudnych, dennych wyścigów jak w Monako czy w Rosji, bolidy podążają blisko jeden za drugim, tory są bardziej wymagające (uliczne) oraz przerażające owale. Jest walka koło w koło, tankowanie a tym samym i sprinty. F1 musi się uczyć od Indy na chwilę obecną. Oby przejście Alonso zapoczątkowało migrację kierowców do Indy w przyszłości (w tym RK). A to, że ktoś jest głodny w trakcie weekendu wyścigowego? Nie widzę w tym nic złego, mają na głodnego siedzieć?
09.10.2018 14:22
0
@14 tysu, myślę, że nie, Honda już miała trzy takie "pierwsze" sezony - z McLaren, wszystko co złe przerobili już wtedy. A to, że w Japonii buduje się niezawodne silniki wiadomo nie od dziś :)) Honda właśnie dąży w tym kierunku czego dowodem jest pierwszy sezon z Toro Rosso.
09.10.2018 14:49
0
@16 McLaren-Honda w 2016 też zdawał się robić progres. A akurat Japończycy w F1 to już mają chyba w zwyczaju zawsze coś schrzanić. Toyota mimo pokaźnego budżetu przez osiem sezonów nie wygrała ani jednego wyścigu. A oto dokonania Hondy jako samodzielnego konstruktora: - Jo Schlesser - My Earth Dream - największy regres między pojedynczymi sezonami w ostatnich latach - trzy zwycięstwa w ciągu ośmiu sezonów Ja rozumiem, że lata osiemdziesiąte, że wtedy to zrobili wybitny silnik, że Mansell, że Piquet, że Prost, że Senna...tylko jakie to ma odzwierciedlenie w obecnych czasach? Na ten moment Hondę można rozliczać tylko na podstawie okresu 2015-18, a tutaj fajerwerków nie widzę. Choćby obecny rok, gdzie poprawili niezawodność - owszem, poprawili, tylko czy osiągi poszły w górę? Póki co STR uzbierała mniej punktów niż w ubiegłym roku, więc albo teraz mają słabszych kierowców, albo jednak ta Honda nie taka wspaniała.
09.10.2018 16:16
0
Ten incydent z udziałem Leclerca i Magnussena był dosyć dziwny i niepotrzebny. Z tego, co widziałem, to Leclerc jechał jedną linią, natomiast Magnussen ewidentnie zmieniał kierunek jazdy. Sytuacja wyglądała niemalże identycznie jak dla kolizji Red Bulli w GP Azerbejdżanu. Magnussen jest sam sobie winien, natomiast szkoda, że Leclerc ucierpiał w tym starciu. Uważam, że krytyka Saubera pod adresem Duńczyka jest jak najbardziej słuszna. Owszem, Magnussen jeździ agresywnie i całkiem nieźle się to ogląda, jednakże miał już sporo manewrów, w których po prostu przesadził i ten z Leclerkiem na to dowodem.
11.10.2018 07:50
0
...hmmmm, to niech go krytykuje....
11.10.2018 21:07
0
Ten zajechał mu drogę, tamten huknął go w tył, a i tak nikt nie wie, kto był sprawcą kolizji. Jeżeli trudno wyłonić winowajcę to sędziowie powinni uznać takowe spięcie za zwyczajny incydent wyścigowy i udzielić reprymendy każdemu z osobna. Oczywiście każdy ma swoją rację. Ja w swoim ostatnim komentarzu sam napisałem, że to LEC ponosi odpowiedzialność za ten incydent. Mogę się równie dobrze mylić :) Co innego jeżeli dochodzi do kolizji między kierowcami tego samego zespołu, a co innego jeżeli mowa o kolizji między kierowcami z różnych teamów. W drugim przypadku łatwiej o zgodę i porozumienie, choć bywa i tak, że nawet zawodnicy z tego samego zespołu za sobą nie przepadają. Smutna prawda, ale prawda. W Formule 1 trudno o przyjaźń.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się